Ważne!!!Trudna sprawa, po krótce miałem taka historie miłosną z hiszpanką

Temat przeniesiony do archwium.
ale poprostu zarąbałem sprawę, normalnie piszemy po angielsku ale teraz napisała mi po hiszpansku prosze o przetłumaczenie bo translator nie przekaże mi sęsu tych zdań, tak mii sie wydaje z góry dziękuje,

A veces me siento bien y a veces no tanto, pero esto ya no es cosa tuya.
¿El nosotros? Un poco demasiado raro porqué parecía que nos íbamos a comer el mundo con un solo mordisco, y ahora estamos aquí y allí, separados, cada uno siguiendo su trayecto. Después de canciones escuchadas y por escuchar, promesas cumplidas y por cumplir y sueños fantásticos pero sueños, la vida fríamente sigue y el presente también continua. ¿Es una lástima? No lo sé la verdad. Quizá de alguna manera debía aprender que las historias de final feliz lo son hasta que las cosas cambian. Y ¿después qué? Pues después toca soportar otra época de transición y dudas existenciales hasta que aparece otro príncipe en busca de una princesa que está en algún sitio desaparecido. Alguien un día me dijo que no existe el príncipe azul sino el azul descolorado y me lo creí a medias. Si algún día me encuentro con el Mago Merlín le daré las gracias por habernos cruzado en el camino, cariño. Y permíteme llamarte cariño una última vez.
Proszę bardzo, choć trochę czuję się niezręcznie, tłumacząc tak osobistego maila:

Czasami czuję się dobrze, czasami nie, ale to już nie Twoja sprawa. A jeśli chodzi o nas... Zbyt to wszystko dziwne, bo wydawało się, że możemy podbić świat, a teraz Ty jesteś tam, ja tu, rozdzieleni, każde z nas idzie własną drogą. Po wszystkich wysłuchanych piosenkach i tych, które są jeszcze do wysłuchania, po obietnicach spełnionych i do spełnienia i fantastycznych marzeniach, ale jednak tylko marzeniach, życie bezlitośnie trwa nadal i teraźniejszość płynie. Szkoda? Szczerze mówiąc, nie wiem. Może w pewnym sensie powinnam była nauczyć się, że historie z happy endem są nimi... do czasu kiedy wszystko się zmienia. A potem co? Potem trzeba znieść kolejny okres przejściowy i wątpliwości egzystencjalne aż znowu pojawi się książę szukający księżniczki będącej gdzieś w jakimś zaginionym miejscu. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie istnieje błękitny książę (książę z bajki), tylko bladoniebieski, (w sensie z krwi i kości, prawdziwy, nie tak wyidealizowany) i częściowo mu uwierzyłam. Jeśli któregoś dnia spotkam maga Merlina, podziękuję mu za to, że się spotkaliśmy, kochanie. I pozwól powiedzieć mi do Ciebie "Kochanie" ten ostatni raz.
Małe poprawki :
"Príncipe" to tytuł zarezerwowany dla syna królewskiego. Hiszpański "príncipe azul" to po polsku zawsze był "królewicz z bajki" a nie żaden książę. Czyli :
"...pojawi się królewicz szukający królewny, która gdzieś tam zaginęła."
A potem to o krwi można oddać np. tak:
"...że królewicz z bajki, w prawdziwym świecie ma krew nie błękitną lecz bladoniebieską..."
lub sens oddać ogólnie :
"że nie ma królewiczów z bajki a są tylko faceci z krwi i kości...."
To nie pierwszy raz na forum, jak ktoś prosił o tłumaczenie, bo mu Hiszpan/Hiszpanka napisali po hiszpańsku, choć wiedzą, że hiszpańskiego nie zna. Czy z drugiej strony Polce przyszłoby do głowy do Hiszpana po polsku odpisać?
Napisałam "książę z bajki", bo brzmi naturalniej. Po polsku częściej się mówi o "księciu z bajki", niż o "królewiczu z bajki".
Zależy od kontekstu - w pierwszym zdaniu lepiej jest "królewicz" , w drugim ewentualnie tak jak piszesz, zgoda.
Nie mniej jednak w każdej polskiej bajce mowa zawsze o królewiczu i królewnie.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

hiszpański amerykański

 »

Życie, praca, nauka